Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 12, grudzień 1967)

Stary Hamsiak kończył właśnie froterować posadzkę, gdy drzwi do przedpokoju skrzypnęły i pojawiła się w szparze głowa pana Brzęczyka. „Sąsiedzie, macie już choinkę? Podobno tu u nas na bazarze właśnie transport podrzucili. Skoczymy może ?”

„Niech no pan, panie Brzęczyk wskoczy na sukno i wejdzie do pokoju – odrzekł Hamsiak – nie będzie chyba pan zaglądał jak fonista na cw. Jeszcze tylko dwie deski wygładzę i wyskoczę z panem kupić drzewko”.

Sąsiad Brzęczyk posuwistym krokiem wpłynął na suknach do pokoju, pokręcił się na środku, po czym skierował się do kącika, w którym stała kataryna. „Zrobił pan coś ciekawego?” zapytał, aby gospodarzowi sprawić przyjemność. Starym Hamsiakiem zatrzęsło – „coś ciekawego? Panie Brzęczyk, to nie wie pan, że teraz pasma jakby zatkane? A jeszcze ten pański telewizor, nie wytykając i tych tu, za ścianą i tych nad nami gwiżdże, TVI daje gwizd po gwiździe – odbiornik mi całkiem zatyka!”

„Za to jak pan nadaje to pana słychać we wszystkich telefonach w całym naszym bloku” – próbował odciąć się Brzęczyk, ale Hamsiak ciągnął dalej nie zwracając uwagi na bezpodstawne zarzuty – „siedzę, panie, każdego dnia czasem coś się trafi, ale to panie, męczarnia. No i kochany co raz mniej znajduje się stacji pracujących przyzwoitą fonią. Na telegrafii czasem jeszcze popróbuję. Trochę lepiej to leci, ale niestety, niestety panie kolego to nie my telewizji, ale ona nam przeszkadza …” – westchnął. „Stara! Wyskoczymy na chwilę bo podobno choinki przywieźli!” Z kuchni dobiegało szczękanie mis, mlaskanie dziecięcych gąb – wiadomo – ciasta się piecze! Pani domu zdalnie wyraziła aprobatę, zastrzegając jednak, że „tylko śledzik nie jest potrzebny – pamiętaj!”

Hamsiak idąc z Brzęczykiem kontynuował swą opowieść dalej – „a niedawno miałem na CW kilka bardzo miłych QSO. Nie żeby zaraz jakieś rarytasy, ale naprawdę bardzo miłe. Zgadałem się z jednym takim, co miał prawie identyczną aparaturę jak ja, tylko ton miał okropny, na szóstkę, no może przez grzeczność było 7. Mówię mu więc, że filtrację powinien poprawić i tak od słowa do słowa, test za testem – może mi pan wierzyć lub nie, ale ten ton poprawiliśmy! Słyszałem potem jak mu nawet 9x podawali!”

Brzęczyk próbował coś wtrącić, ale pytanie nie dotarło do świadomości zapalonego narratora. „Albo znów ten Węgier, co to wie pan, nogą włącza przekaźnik nadawanie-odbiór, chyba już kiedyś panu o nim mówiłem? Co, nie?”

Ale właśnie dochodzili do ogrodzenia za którym latały w powietrzu zielone gałązki, wokoło unosiła się aromatyczna woń lasu, zaś na „matce ziemi” tłum rugał się wyrywając sobie kolące drapaki.

Rzucili się w ludzki wir …

„Zgrabny, choć rzadki ten pański świerczek” powiedział po chwili zdyszany Hamsiak.

„A na co panu taki olbrzym, panie Hamsiak – oddyszał Brzęczyk – przecież pańskie mieszkanie jeszcze niższe od mojego, a to jodła co się zowie, do Pałacu Młodzieży się nadaje bez mała! Przecież jej pan nawet do bramy nie wniesie!”

„Tss, tss, kochany panie Brzęczyk, cicho sza, tylko ani słowa mojej żonie. Ani tym bardziej swojej, bo by było jeszcze gorzej. Tak sobie wykombinowałem, wie pan, że obetnę czubek, z metr, może metr dwadzieścia i to będzie do domu. Resztę, panie, ostrugam, wrzucę na strych i niech leży! Przyjdzie wiosenka, panie, to będę miał gotową sztycę na bima! A może nawet nowego kłoda na wszystkie pasma zrobię, jak bym gdzieś fiberglasowe wędki trafił. To będzie bardzo ładny, bardzo ładny maszt. A jak nie da rady, to graund-plejn zawsze na tym wyjdzie. Tylko, cicho, ani mru mru w domu. A może teraz mi pan trochę pomoże, bo sam sobie nie dam rady …” I zgodnym krokiem podążyli skrajem jezdni w stronę domu.

Dojrzałem ich z daleka po drugiej stronie ulicy, ale nie będę zatrzymywał kolegi Hamsiaka. Może w Święta do niego wpadnę. Teraz to skoczę na bazar. Mnie też żona kazała kupić drzewko, a tam tych dużych jodeł jeszcze zdaje się kilka zostało …

Cheerio de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.