Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 3, marzec 1967)

Wszyscy doświadczeni krótkofalowcy doskonale wiedzą , że najlepsze wyniki można uzyskać gdy się jest w klasie – „naj”. Na przykład będąc posiadaczem najmocniejszego nadajnika, sposób podobno wypróbowany, choć czyniący mniej szczęśliwymi sąsiadów. Albo najczulszy odbiornik, albo najlepszy w świecie rotary-bim. Albo wreszcie mając najwięcej wolnego czasu, najwyrozumialszą XYL i nienajgorszy sprzęt. Znacznie pomaga też w uzyskaniu najlepszych wyników praca z najegzotyczniejszego kraju pod najdziwniejszym znakiem. Wiedzą o tym różni Donowie, Colvinowie, Gusowie i inni docierający w najbardziej niedostępne zakątki naszego globu i pracujący stamtąd wytrwale tak długo, jak zdrowie, lub kiesa pozwala. Pracując w charakterze takiego super-dx-a wytwarza się na falach eteru taki ruch, że cały nasz hamsowski świat ustawia się w ogonku, albo i przepycha się siłą – byle tylko dostąpić zaszczytu udziału choćby w jednym QSO. Potem długo się na falach eteru rozpowiada, że ten zrobił, a tamten nie, że następny prefiks będzie to taki, a taki.

I w tym tkwi cząstka istoty naszego krótkofalarskiego hobby. W zamiarze spopularyzowania prefiksu SP/DX postanowiłem zrealizować swoją osobistą wyprawę dx-ową. Przede wszystkim plan wyprawy – wypływam oczywiście jachtem z Warszawy. Holownik doprowadza mnie pod pełną galą do Gdańska, tam żegnają niezliczone tłumy, a mój jacht żegluje dalej przez Sund, kanał La Manche prosto na Wyspy Kanaryjskie. Stamtąd przesyłam serdeczne 73 wszystkim kolegom z SP, ale QSO nie robię, bo czas nagli. Następny postój w cieśninie Magellana, skąd przesyłam serdeczne 73 i 88 wszystkim SP, a z uwagi na silne wiatry QSO nie robię. Potem Galapagos, Aga Lega, Tahiti, Raratonga i TreleMorele – co za widoki – szkoda, że państwo tego nie widzą. Wreszcie Antarktyda – odwiedzam ekipę naszych naukowców – wymiana uścisków rąk, życzenia powodzenia (oni niestety nie rozumieją ani 73, ani 88) i w drogę na wyspy Morza Czerwonego. Woda ciepła – marzenie, rekiny obłaskawione jedzą ptasie mleczko z ręki – fantazja! Tak rozczulony wrzucam w Adenie pocztówkę z życzeniami 73, 88, good luck, best dx i td. QSO nie robię, bo katarynę zapomniałem zabrać z domu. Ale oto i pora wracać. W Szczecinie tłumy, entuzjazm, łzy radości i szczere zobowiązanie – na następną wyprawę dx-ową zrobię specjalnie miniaturowy transiver QRP, żebym mógł zrobić chociaż z parę QSO. Kto jednak chce karty QSL z mojej wyprawy niech przyśle SAE + 10$, a ja mu za to QSLL pocztówkę z syrenką i amatorskim 73 podając raport 59 + 100 dB…

Cheerio de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.