Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 6/7, czerwiec – lipiec 1967)

Współczesna technika wykorzystania fal elektromagnetycznych zaszła dość daleko. Eksperymenty z przesyłaniem obrazów i mowy za pośrednictwem promienia laserowego, czyli świetlnego można uznać jako określające górną częstotliwość drgań fal elektromagnetycznych wykorzystywanych do przesyłania informacji. Częstotliwość tą można określić jako wyższą od 3.000.000 MHz. Jakże wąskie w tej skali są nasze pasma amatorskie, a „czterdziestka” w szczególności. A jak imponująco wygląda wykorzystanie wąskiego pasma potrzebnego dla przeniesienia częstotliwości naszej mowy przy tak wysokich częstotliwościach nośnych. W dziedzinie łączności laserowych laboratoria wyprzedziły radioamatorów, tak jak kiedyś w dziedzinie łączności na falach krótkich radioamatorzy byli pierwszymi pionierami.

Stałość częstotliwości pracy i dokładność jej określenia dla współczesnej łączności radiowej posiadają pierwszorzędne znaczenie. Ale gdzież tu równać się skromnemu krótkofalowcowi, którego nawet trudno namówić do uiszczenia składek, z możliwościami finansowymi, a w związku z tym i aparaturowymi, laboratoriów naukowych.

Nie wpadajmy jednak koledzy w przesadę. Pewne minimum możliwości pomiarowych nas zobowiązuje. Skalowanie Rx-a też można przeprowadzić w warunkach amatorskich. Gdy pewnego dnia zupełnie przypadkowo na częstotliwości 10.620 kHz usłyszałem wołanie „Si kiu forty, si kiu forty de SP…” to mi włosy dęba stanęły na głowie! Ten to zaś ale poza pasmem pracuje! Skorzystałem też z okazji, że następnego dnia przechodziłem obok domu kolegi Hamsiaka, aby z nim podzielić się tym niesłychanym nasłuchem. Pan Hamsiak jadł właśnie kolację, ale odbiornik nastawiony był na zamierającą „piętnastkę”. Zostałem poczęstowany herbatką z konfiturami i nasz OM zaczął mówić: – Tak, oczywiście drogi panie kolego to niesłychane, ale to już trudno nazwać pracą poza pasmem. „On” się po prostu omylił podstrajając obwód wyjściowy PA. To chyba mniejsze zło, bo wreszcie po godzinie wołania „cq” chyba się zorientuje, panie kolego, że coś u niego nie gra. Że albo mu gołębie antenę zerwały, albo dzieci stłukły lampę w końcówce. A jak zacznie myśleć i sprawdzać to wreszcie znajdzie. W najgorszym razie powoła jeszcze trochę i dojdzie do wniosku, że na pewno propagacji „od niego” nie ma. Ale drogi panie kolego, powtarzam, taki to jeszcze nie jest groźny. Osobiście bardziej się boję fonistów, którzy schodzą na telegraficzny odcinek pasa i tam albo się podstrajają, albo kółeczka maglowników zakładają.-

-Trudno mi się zgodzić z tym co szanowny pan kolega mówi – próbowałem przerwać, lecz bez skutku, bo Hamsiak ciągnął dalej: – Miałem kiedyś QSO z jednym takim znanym kolegą, że nie wymienię jego znaku, i on mi mówi, że nadaję poza pasmem, bo jego odbiornik to idealnie wyskalowany amerykański super-rarytas. A zna pan przecież mój atomowy wzorzec częstotliwości, co go zrobiłem kiedyś w wolnej chwili. Stałość częstotliwości sprawdzam regularnie porównując z sygnałem stacji WWV i zawsze mam zgodność co do herca. Mówię więc, gdy przyszła na mnie kolej, że chyba się myli. Obraził się śmiertelnie, posłał mi 99, a tymczasem dowiedziałem się od kolegi, że była to prawda, bo on w swój odbiornik proszę pana zajrzał i wie pan co znalazł? Wskazówka mu się zluzowała, He, He, He!

– A czy mając tak świetny wzorzec nie mógłby pan kolega nadawać wzorcowych częstotliwości dla wszystkich krótkofalowców? – zapytałem.

– Wie pan, moja żona chyba by mi nie pozwoliła, bo również to urządzenie używa – odparł.

– A do czego? – zapytałem zaintrygowany.

– Po prostu jako lodówkę – odrzekł pan Hamsiak z dezaprobatą – muszę przecież te atomy chłodzić, zna pan chyba zasadę atomowych wzorców częstotliwości? Zresztą nadawanie częstotliwości wzorcowych to nam zdaje się już nasz Zarząd dawno obiecał, czyż nie tak? –

Zrozumiałem, że dyskusja dobiegła końca, podziękowałem więc za miła rozmowę i uciekłam wołając na pożegnanie

Cheerio de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.