Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 1, styczeń 1969)

– Może byś wreszcie przestał nasłuchiwać, bo wiesz dobrze, że w takie sylwestrowe popołudnie to każdy gdzieś się szykuje – nie wytrzymała pani Hamsiakowa. Ale stary OM nie dosłyszał nic przez grube gumowe muszle słuchawek. Po kilkunastu minutach Hamsiakowa nie wytrzymała i szybko wyszła z łazienki. Jej głowa do połowy przystrojona papilotami wyglądała wcale, wcale zabawnie. Jeden ruch ręki, pstryk i skala odbiornika zgasła.

– Nie denerwuj się duszko, chciałbym może jeszcze kogoś w Starym Roku złapać, życzenia noworoczne złożyć, rozumiesz mnie chyba. Zdążymy, jeszcze jest bardzo dużo czasu – i stary Hamsiak pstryknął RX ponownie. Ale słuchawki zdjął … Włączył głośnik i po paru minutach słychać było dobrze znane odgłosy rozmów w eterze …

„Żeby może Janek pokazał się na paśmie, złożyłbym mu życzenia, a przy okazji zapytałbym, czy może mi kwarc przetrzeć” – myślał Hamsiak – „albo Heniek, mam dla niego motylka”.

Z łazienki doszedł ponownie natarczywy głos małżonki:

– Słuchaj stary, zostaw to radio, musisz wyprać sobie koszulę non ajron. I tak nie wiem, czy zdąży jeszcze wyschnąć, chyba, że przy kaloryferze, ja ci nie upiorę, bo czeka mnie jeszcze mnóstwo roboty.

– Nie żartuj, to nie ma już żadnej czystej koszuli?

– A przez święta to kto wszystkie wybrudził, kto po dwie koszule dziennie potrafił zmieniać?

Pojedynek zaczynał nabierać tempa i doświadczony mistrz eteru, który we krwi miał reguły pracy w zawodach dx-owych doszedł do wniosku, że rzeczywiście lepiej będzie najpierw załatwić tę koszulę, a potem od razu ogolić się.

Korzystając z tego, że łazienka była wolna wsypał parę garści IXI do miednicy, podstawił ją pod kran z ciepłą wodą, odkręcił kurek, sprawdził temperaturę wody. Potem namydlił twarz i metodycznie zaczął golić zarost.

– Te Polsilvery są wcale niezłe – przemknęło przez myśl Hamsiaka – ciekawe jak długo taka wytrzyma, a raczej ile razy ja wytrzymam.

Wtem z odbiornika dobiegł go głos znajomy. I znak też dobrze znajomy.

– A więc jednak Janek nie zawiódł. Pośpieszył do stacji, lusterko, które zdjął ze ściany w łazience oparł o RX tak, aby mu gałki strojenia nie zasłaniało, przysunął mikrofon, sprawnie nastroił się i czekał na break in. W międzyczasie kończył golić napoczęte liczko. Gładkość idealna, świeci się buźka – ale dlaczego Janek gada bez przerwy? Przerwałby choć na chwilę. Wreszcie już! Wskoczył. Janek włączył Hamsiaka do kółeczka no i gadu, gadu.

QSO, jak to QSO. Jak się już wpadnie, to zaraz taka sprawa i inna, a to kwarc nie da się tyle przestroić, a to końcówka się z tą anteną nie stroi i td, i tp.

I tak po trosze Hamsiak ogolił się do końca.

– QRX proszę ciebie – powiedział – bo muszę pysk sobie z mydła obmyć, bo się he, he goliłem w czasie tego QSO – i poszedł do łazienki.

Gdy jednak przekroczył próg i spojrzał na miednicę stojącą na desce pod kranem z niebieskim wianuszkiem piany, gdy poczuł jak w papucie wsiąka wszędobylska woda, gdy wreszcie zakręcił kurek, co bynajmniej nie powstrzymało Niagary spadającej z pluskiem w dół na podłogę – przyszła chwila ocknienia.

– A niech to 99. Całe szczęście, że moja XYL w pokoju sobie sukienki prasuje. Może zdążę wodę zebrać zanim skończy. No i może Janek będzie też dość cierpliwy …

– Przepraszam cię Janku, że tak długo to QRX trwało, ale wiesz musiałem myć twarz po goleniu i musiałem ją dobrze osuszyć i koszulę musiałem uprać, bo idziemy na bal do klubu (i podłogę w łazience przy okazji myłem- pomyślał, ale już głośno nic nie powiedział) …

Hm, powiecie pewno – „zdarza się” …

Cheerio es best 1969!

de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.