Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 12, grudzień 1968)

To tu! Na drzwiach był wyraźny napis „Klub Radioamatorski”. Adres się zgadza. Teraz czy aby ktoś jest … Młody przybysz, pewno uczeń jakiegoś technikum, stoi z biciem serca przed wrotami „Sezamu”. Puka, cisza. Naciska klamkę, drzwi ustępują. Widno w przedpokoju. A na ścianach … Ileż dyplomów!! Dalej też ćmi się światło, słychać pipanie w odbiorniku, przerywane trzaskami. Przybysz powoli, ostrożnie idzie dalej w stronę skąd to odgłos pipania dochodzi. Nagle podniesiony głos zza przymkniętych drzwi go zmroził:

– No jak fujaro chodzisz? Impasować króla trzeba było przecież!

Oszołomiony młodzieniec otworzył usta ze zdziwienia, przetarł oczy, rozejrzał się dookoła, ale dyplomy i QSL-ki ze ścian nie zniknęły, a oczy które przywykły już do tego mroku odczytują tajemne symbole i pisane drobnymi czcionkami teksty. Po chwilowym oszołomieniu przybysz otworzył drzwi szerzej i wszedł do pokoju. W kącie przy oknie stała radiostacja, świeciła się skala odbiornika, widać było na ścianie pomarańczowy odblask żarzenia lamp końcówki. Ale przy kluczu nie było nikogo …

– Dzień dobry panom – nieśmiały głos skierował się w stronę czwórki siedzącej wokół stołu nieco za drzwiami. W odpowiedzi odezwało się: – Dwa trefle – potem – ja pas – trzy bez atu – no i – Kontra.

Przybysz nieco głośniej już powiedział:

– Przepraszam panów, ja tu przyszedłem się zapisać … A głos przy stole powiedział: – No to strzelaj …

Sytuacja stawała się dla przybysza nieprzyjemna. Ta radiostacja świecąca się żarem lampek przyciągała wzrok jak magnes, piski telegrafu były częściowo zrozumiałe, można było wyraźnie zrozumieć „cq” i „73”, „pse qsl” oraz raporty. Ale dlaczego tam przy niej nikt nie siedzi? I w co oni tu grają? Nagle słowa: – no co, przyszedł kolega zapisać się do klubu? – wyrwały go z zadumy.

– Tak, ja myślałem, że dostanę deklarację, że zapiszę się … A czy mogę choć trochę posłuchać?

W odpowiedzi życzliwy tubylec powiedział: – Strasznie mi przykro, ale druczki są w szafie zamknięte. Posłuchać, a proszę bardzo, oczywiście, ale może chcecie zagrać bo ja to już właściwie muszę lecieć do domu, a oni zostaną bez czwartego.

– Kiedy ja nie wiem co to za gra – powiedział przybysz – ja tu przyszedłem, bo chciałbym zostać krótkofalowcem, ja już trochę znam Morse’a … O, to jakiś francuz teraz woła, o, a teraz zgłosił się mu amator z Finlandii.

– No to szkoda, że kolega nie gra w brydża, bo tak to byśmy jeszcze zostali tu trochę – powiedział inny brydżysta – wychodzący zawsze może sobie trochę odskoczyć i pojeździć na paśmie. W ten sposób można łączyć przyjemne z pożytecznym, no nie?

Przybysz jednak nie dawał za wygraną.

– Byłem tu parę razy, ale było zamknięte, dziś przychodzę, światło się pali, to pomyślałem – wpadnę, może się zapiszę, tak bardzo chciałbym mieć licencję i własną stację. Ja już słyszałem przeszło 150 krajów na takim odbiorniku 1-V-1, co go sam sobie według książeczki z naszej szkolnej biblioteki zrobiłem …

Jeden z brydżystów wstał teraz od stolika.

– Drogi chłopcze – powiedział – brydż to tylko taka gra, ale myślę jednak, że ciebie nie zainteresuje … Ot, czasami jak brak czwartego do gry, to i człowiek da się skusić. A czy warto? Bo ja wiem? Jeśli masz trochę czasu, to zostań, popracujemy razem. Zaczyna człowiek trochę zapominać telegrafię, to we dwóch łatwiej będzie sobie przypomnieć.

– No to cześć, my już uciekamy do chaty – powiedział pierwszy z brydżystów i wraz z pozostałymi dwoma zniknął za drzwiami. Z za domykanych drzwi dobiegło jeszcze tylko: – powodzenia na pasmach i dużo deiksów….

– Wiesz co chłopcze, takich jak ty nam potrzeba, przyjdź jutro to wpiszemy ciebie do klubu, jutro jest nasz dzień klubowy. Przyjdą inni koledzy, pogadamy na tematy techniczne, może nam opowiesz o swoim RX-ie? Jutro na pewno nie będzie brydża …

– No, załóż słuchawki, pasmo się otwiera …

A teraz zagadka: kto zgadnie co to za klub? Może on istnieje tylko w fantazji autora?

Cheerio de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.